sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział XII


 Zastygłam w bezruchu, z okularami w dłoni. Strach mnie obleciał. Może to złodziej? Ale komórki mi nie ukradł, bo w słuchawkach wciąż słyszałam muzykę. Portfel też czułam w kieszeni. Poza tym, nadal stał przede mną, a potencjalny złodziej pewnie by uciekał. A tymczasem ani ja, ani on nie ruszyliśmy się z miejsca. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przyjrzałam się uważniej tej części twarzy, którą było widać. Pod dolną wargą miał taką małą bródkę, wyglądała jak przecinek. Zaraz… Ja znam tą bródkę! Gwałtownie się pochyliłam, chcąc zajrzeć pod kaptur.
- David? – to pytanie wywołało natychmiastową reakcję. Zanim zdążyłam się zorientować, chwycił mnie niespodziewanie za nadgarstek i pociągnął w jakąś boczną uliczkę. Drugą ręką zatkał mi usta i poczułam, że uderzam plecami o ścianę budynku. Wszystko stało się w niesamowicie szybkim tempie, ale zrobił to delikatnie, jakby nie chciał mnie skrzywdzić.
- Nie będziesz krzyczeć? Błagam. – usłyszałam. Pokręciłam przecząco głową. Zdjął dłoń z moich ust i zrzucił kaptur. Moim oczom ukazała się twarz Davida Villi. Ah, ta jego wystylizowana fryzura.
- O rany, uwielbiam cię! Eee.. To znaczy.. Twoją grę i to co wyczyniasz z piłką. Jestem Karolina. Człowieku, jak ty to robisz? Naucz mnie czegoś. – nawijałam jak najęta. Słuchał mnie rozbawiony.
- Nawet nieźle to przyjęłaś. – przerwał mi. Odsunął się kawałek.
- A bo wiesz, ostatnio tyle niezwykłych rzeczy dzieje się w moim życiu, że chyba nic mnie już nie zaskoczy. – odpowiedziałam rozpromieniona. – Nie mniej jednak, ogromnie się cieszę, że cię poznałam. Jak się grało na naszym stadionie?
- Świetnie, wasza reprezentacja trzyma poziom. – zaśmiał się, a jego brązowe oczy obserwowały każdy mój ruch. Jakby się bał, że zaraz wyciągnę telefon, cyknę mu fotkę i ucieknę. Patrzałam na niego i uśmiechałam się głupawo. Uniósł jedną brew.
- Aaa. – przypomniało mi się nagle. – Twoje okulary. Przepraszam za to. – i oddałam mu jego własność. Wziął je do ręki ze zmarszczonym czołem.
- Nic się nie stało. Ale jak ja teraz dojdę do hotelu? Przecież nie pójdę z kapturem na połowie twarzy, bo ktoś mnie weźmie za bandytę i będzie kiepsko. – zastanawiał się na głos. Wpadłam na pomysł.
- Daleko masz do tego hotelu? – spytałam.
- Nie, niecały kilometr stąd. Wiesz jak mam z tego wybrnąć? – w jego oczach zobaczyłam nadzieję. „Jakie to przyjemne uczucie, kiedy twój idol musi na tobie polegać.” – zaśmiałam się w duchu.
- Poczekaj chwilkę. – wyciągnęłam komórkę. David dziwnie się spiął. – Spokojnie, nie zrobię ci zdjęcia. – wyszczerzyłam zęby. Momentalnie się rozluźnił. Napisałam do Weroniki, że wracam do hotelu i spotkamy się przed koncertem. Wysłałam wiadomość i spojrzałam na Villę. – Odprowadzę cię. – ściągnęłam czapkę i założyłam mu ją na głowę.
               * * *
 Stałam przed drzwiami i szukałam po kieszeniach klucza do pokoju. Podczas spaceru z Davidem dowiedziałam się paru ciekawostek o mojej ulubionej drużynie piłkarskiej. Na przykład, po każdym wygranym spotkaniu urządzają sobie małą imprezę. Opowiedział mi taką historię, kiedy w meczu z Realem Madryt strzelił hat tricka. Był wtedy taki szczęśliwy i skłonny do picia, że skończyło się to awanturą ze strony trenera, bo nie był w stanie trenować na następny dzień. Zaśmiałam się na głos wyobrażając sobie pijanego Villę. W końcu znalazłam klucz i weszłam do środka. Szybkim krokiem podeszłam do futerału z gitarą i zarzuciłam go na plecy. Wiedziałam gdzie teraz pójdę. Postanowiłam, że nie będę siedzieć w pokoju i na nich czekać, tylko skorzystam z zaproszenia Mike’a. Miałam nadzieję, że są w hotelu. Ostrożnie odłożyłam czapkę na stolik (w końcu była z logo LP i nosił ją na głowie sam David Villa :D), zamknęłam drzwi i wspięłam się po schodach na piętro wyżej. Zawahałam się i przystanęłam na moment. Wiedziałam tylko gdzie mieszkają Chester z Robem. Po zastanowieniu zapukałam do ich pokoju. Usłyszałam głośny łoskot i chwilę później otworzył mi Chester. Był bez koszulki i ze skrzywioną miną masował sobie ramię. Trzeba przyznać, że jego kolekcja tatuaży robiła wrażenie. Na mój widok jego twarz się rozjaśniła.
 - Ooo, to ty. Ale wiesz… Pokój Mike’a jest trochę dalej. – dodał z cwanym uśmieszkiem i puścił do mnie oko. Poczułam, że się czerwienię.
- Ale ja nie do niego. To znaczy… Do niego też, ale tak bardziej do was wszystkich. – plątałam się, chcąc zatuszować zmieszanie. Wyobraziłam sobie jak Chester wchodzi w nocy do pokoju i zastaje tam mnie i Mike’a. Musiało to wyglądać podejrzliwie, chociaż spaliśmy na osobnych łóżkach. – Przygotowujecie się do koncertu?
- Tak jakby. – zaśmiał się i wpuścił mnie do środka. Był tam jeszcze większy bałagan niż wczoraj wieczorem. Jednak teraz większość miejsca zajmować sprzęt, pewnie sprawdzali czy wszystko działa jak należy. Ciekawe gdzie Rob? – Masz gitarę. – ucieszył się Chester. – Poczekaj chwilę, zwołam wszystkich i udowodnisz nam czy warto było ją podpisywać. – i wybiegł z pokoju. Trochę mnie zestresował tym stwierdzeniem. Wyciągnęłam gitarę z futerału, usiadłam na skraju łóżka i czekałam. Chwilę potem cała banda zwaliła się do drzwi. Narobili przy tym takiego hałasu, że przestraszona wstałam z miejsca. Po krótkiej przepychance Mike’owi udało się wejść do środka, a reszta wpadła za nim. Zaśmiałam się, patrząc jak podnoszą się z podłogi. Brad poprawił rękaw bluzy, a Joe okulary, które zsunęły mu się na czubek nosa. Mike rozejrzał się zdegustowany.
- Może pójdziemy do mnie? Jest tam więcej wolnego miejsca. – znacząco zwrócił uwagę na pustą przestrzeń w tym pokoju. A raczej jej brak.
- Nie! Zagra tutaj! – wrzasnął Chester, podbiegł do mnie i posadził z powrotem na łóżku. – Na przyjemności będziesz miał czas potem, Spike. Chcemy usłyszeć jak gra, później nie będziemy wam przerywać. – dodał z powagę. Wytrzeszczyłam oczy na Mike’a. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się złowieszczo. Powoli zbliżył się do Chestera, który zaczął się cofać, aż w końcu potknął się o stojak na mikrofon. W tym momencie Mike rzucił się na niego i już tarzali się po ziemi. Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. Nikt nie miał zamiaru im przerywać. Siłowali się w milczeniu. Po paru minutach rozbawiona zobaczyłam jak Chester siada Mike’owi na plecach i wykręca mu rękę.
- Ha! I znowu wygrałem! Stary, koniecznie musisz poćwiczyć, bo ostatnio kiepsko ci idzie. – rzekł Chaz lekko zdyszanym głosem.
- Dobra, następnym razem już nie będzie tak łatwo. A teraz złaź ze mnie. – jęknął Mike z twarzą przygniecioną do podłogi. Pozbierali się, a mnie już od śmiechu brzuch rozbolał. Wyglądali komicznie. Zerknęłam kątem oka na zegarek.
- Ludzie, macie jeszcze pół godziny do koncertu! A wy się bawicie! – podskoczyłam spanikowana. – Przecież to wszystko trzeba przenieść na scenę…
- Spokojnie, luzik. – machnął ręką Joe. – To normalne, mamy czas. Miałaś nam zagrać. – dodał beztrosko. Zdziwiłam się jaki mają do tego stosunek. Zauważyłam, że twarz Mike’a lekko się skrzywiła. Ale nie z bólu, choć wciąż masował wykręconą przed chwilą rękę. Przypomniałam sobie jak mówił, że wszystkie sprawy przygotowawcze są na jego głowie. Teraz zrozumiałam co miał na myśli.
- Tak nie może być. To może zaczekać, zagram po koncercie. A teraz ładujemy manatki i na stadion. – zamilkli, patrząc na mnie z głupimi minami. – No co? Mike sam nie doprowadzi was do porządku. W takim razie mu pomogę. – wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. On sam jednak patrzał na mnie, a jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech wdzięczności. Zrobiło mi się cieplej na sercu.

6 komentarzy:

  1. "Ooo, to ty. Ale wiesz… Pokój Mike’a jest trochę dalej." hahahaha, kocham ten tekst! xD w ogóle to chłopcy tacy nieogarnięci, rozbrykani, takie dzieciaki z nich i tylko Mike cokolwiek ogarnia , właśnie tak ich sobie wyobrażam. Aaaa! w następnym rozdziale koncert, wreszcie! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja właśnie też ;D Bo oni w kółko sobie żarty robią z wszystkiego i postanowiłam ich przedstawić jako takich nieogarniętych xD A koncert będzie wieczorem, bo obiecałam, że wstawię dziś dwa rozdziały ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaa, kocham Cie xD :)))) będziekoncert.będziekoncert.będziekoncert! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Was kocham xD ;) I biorę laptopa ;> Teraz tylko pytanie czy będzie tam internet ;x

      Usuń
    2. no ja mam nadzieję, że będzie! a jak nie to daj znać, podrzucimy ci wiaderko, czy dwa. ;)

      Usuń
    3. Okej, to liczę na Waszą pomoc w przypadku braku neta ;D

      Usuń