- Co się stało? – usłyszałam pytanie lekko zaspanego jeszcze Shinody. Wtuliłam twarz w jego koszulkę, żeby tylko nie zobaczył jak bardzo czułam się zagubiona.
- Nie, nic… - odparłam łamiącym się głosem. Musiałam walczyć sama ze sobą, by nie wybuchnąć płaczem. Jednak te dwa wypowiedziane przeze mną słowa utwierdziły go w przekonaniu, że nie wszystko jest w porządku. Podniósł się od razu do pionu, co równocześnie sprawiło, że sama musiałam usiąść. Wpatrywałam się uparcie w jakieś zgięcie na kołdrze.
- Spójrz na mnie, proszę. Co się dzieje? – chwycił mnie delikatnie za ramiona i odwrócił twarzą do siebie. Nie miałam innego wyjścia. Jednak kiedy ujrzałam w jego oczach tą troskę i zmartwienie, nie potrafiłam się już powstrzymać. Samotna łza popłynęła po moim policzku. Mike był na tyle szybki, że uchwycił ją w połowie drogi. Uśmiechnął się smutno, co jeszcze bardziej mnie zdołowało. Czułam, że już wiedział o co mi chodzi. Uchwycił mnie mocno w ramiona i przytulił. Ukłucie bólu w sercu uniemożliwiło mi oddech na parę sekund. Już kiedyś znaleźliśmy się w podobnej sytuacji. Nie tak dawno nawet. W tym samym pokoju, na tym samym łóżku, te same osoby. Wtedy Mike mnie pocieszał, w tym momencie robił dokładnie to samo. Z tą różnicą, że teraz pocieszał również siebie…
* * *
- Mike! Rusz dupę! Sam tego nie wtaszczę! – krzyczał Joe, stojąc obok swojego mixera DJ’a. Wszyscy biegali jak poparzeni, od recepcji do autokaru. Mieliśmy już wyjeżdżać pół godziny temu, ale jak zwykle wszystko się wydłużyło. Ja z Weroniką, już spakowane, siedziałyśmy na walizkach przed hotelem i przyglądałyśmy się rozbawione temu cyrkowi. Zwróciłam uwagę na to, że Chester był niesamowicie wesoły i roztrzepany jeszcze bardziej niż zwykle. Wywnioskowałam, że miał udaną randkę. Zastanowiło mnie jednak spojrzenie, którym mnie obdarzył, przebiegając obok z mikrofonem. Za nic nie potrafiłam odczytać co mogło oznaczać. W tym momencie spojrzałam jak Mike ze spuszczoną głową idzie do pojazdu z keyboardem pod pachą i odwarkuje coś Hahn’owi. Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Zanim wyszłam z jego pokoju, powiedzieliśmy sobie, że do momentu rozstania nie będziemy o tym rozmawiać. Że nacieszymy się swoim towarzystwem póki jeszcze będziemy mieli możliwość. Niestety i ja, i on chodziliśmy strasznie przybici. Weronika próbowała mnie jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała co mnie może rozweselić w tym momencie. Wcale jej się nie dziwiłam. Usiłowałam zachowywać się w miarę normalnie, ale Mike nie krył swojego smutku. I dlatego jak go widziałam, automatycznie mnie też ogarniał żal.
- Dobra, to już wszystko. Dziewczyny, dawajcie te torby. – z rozmyślań wyrwał mnie Phoenix. Stanął przede mną i uśmiechnął się. Chciałam mu odpowiedzieć uśmiechem, ale mięśnie twarzy odmówiły mi posłuszeństwa i wyszedł chyba dziwny grymas. Pomógł mi wstać, kręcąc lekko głową. No tak, musiałam wyglądać żałośnie. Wziął obie walizki, a Brad pochwycił moją gitarę i zanieśli to do środka. Poszłyśmy za nimi i weszłyśmy do autokaru. Rozejrzałam się zdziwiona. Z zewnątrz nie sprawiał wrażenia tak obszernego, jakim był w rzeczywistości. Na tyłach znajdował się jakiś barek i lodówka, wzdłuż okien długa kanapa, wszędzie pełno półek i jakichś pojedynczych foteli.
- Wow… - wymknęło mi się.
- No idźże w końcu, tarasujesz przejście! – domagała się Weronika, popychając mnie do przodu. Wpadłam na Mike’a, który pojawił się nie wiadomo skąd. Chwycił mnie w ostatniej chwili, bo bym wylądowała na podłodze.
- Dzięki… - wymamrotałam i spojrzałam mu w oczy z wdzięcznością. Uśmiechnął się do mnie z taką czułością, że nie zwracając uwagi na całą resztę zespołu i Weronikę, po prostu się do niego przytuliłam i zamknęłam oczy. A on kolejny raz objął mnie swoimi silnymi ramionami…
- Uhh, jakie to wzruszające! – westchnął Chester z ironią. Natychmiastowo podniosłam powieki i spiorunowałam go wzrokiem. Mike zrobił to samo. – Dobra, dobra, nie bijcie! Tylko trochę krępujecie towarzystwo. – dodał, ciesząc się z tego jak niemądry. I rzeczywiście, wszyscy obecni przeglądali nam się z lekko rozbawionymi minami. Z żalem puściłam Mike’a. Ten zrobił to równie niechętnie, ale się nie odzywał. Autokar ruszył z miejsca i zachwiałam się. Każdy zajął się sobą, ale ja wciąż stałam i przyglądałam się Chesterowi z podniesioną brwią. Ten wyraz jego twarzy, taki tajemniczy i szczęśliwy zarazem. Ten moment kiedy spojrzał na mnie i miałam nieodparte wrażenie, że ukrywa coś związanego ze mną. O co mu chodzi? Pomachał mi ręką i poszedł do lodówki. Obserwowałam go jeszcze chwilę, aż w końcu się poddałam i usiadłam w pierwszym lepszym fotelu. Odwróciłam się do okna i ujrzałam w jego odbiciu zmęczone oblicze. Nie wiedziałam czemu, ale czułam się wykończona. Przymknęłam oczy i myśląc o tym jak trudny moment czeka mnie za kilka godzin, zasnęłam.
* * *
- Ej, Karolina. Obudź się… - poczułam jak ktoś potrząsa moim ramieniem. Podniosłam powoli powieki i ujrzałam przed sobą te oczy, o których przed chwilą śniłam.
- Jesteśmy na miejscu? – spytałam z cieniem strachu. Mike siedział naprzeciwko mnie.
- Nie, ale już niedaleko. – odparł cicho. Poprawiłam się na fotelu i obserwowałam jak próbuje coś powiedzieć. Utkwił wzrok gdzieś w szybie i gładził swoje rozczochrane włosy. - Słuchaj… myślałem nad tym i nie chcę tracić z tobą kontaktu. Będę robił wszystko co w mojej mocy, żeby tak się nie stało. Postaram się ciebie odwiedzać wtedy kiedy tylko będę miał okazję, możemy rozmawiać przez skype. Obiecuję ci to…
- Ty idioto! Czy to ja zawsze muszę za ciebie myśleć?! – podskoczyliśmy jak oparzeni i wytrzeszczyliśmy oczy na Chestera, który podszedł do nas cichaczem. Mike spojrzał na niego pytająco.
- O co ci chodzi?
- Takim jesteś geniuszem, a tak prostej rzeczy nie potrafisz wymyślić. Wstyd mi za ciebie. – odpowiedział Bennington, przewracając oczami.
- Powiesz w końcu czy mam ci…
- No dobra! Już nie umiem dłużej patrzeć jak to przeżywacie! Karolina jedzie z nami dalej w trasę, załatwiłem to wczoraj. Brawo ja! – wyrzucił z siebie jednym tchem ten potok słów i podskoczył rozradowany, widząc niedowierzenie na naszych twarzach. Myślałam, że dostałam zawału. Nie umiałam złapać tchu. Spojrzałam na Mike’a, który miał równie zszokowaną minę. W końcu dotarł do mnie w pełni sens tych zdań.
- Chester!!! Dziękuję! – rzuciłam mu się na szyję, prawie zwalając go z nóg. Szybko odwróciłam się do Mike’a. Zobaczyłam totalne szczęście wymalowane na jego twarzy. Po chwili podszedł do mnie i złożył pocałunek na moich drżących z podniecenia ustach.
mmmmmm... mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm... mmmmmmmmmmr:) Jak ja lubie to opowiadania:)
OdpowiedzUsuńHyhyhy kocham Potwornego Chestera, znęcał się nad biednymi. Maajka to chyba nawet nie powinnam komentować jeśli chce zachować jakieś resztki przyzwoitości, a chce, to powiem tylko, że... dokładnie takiego go sobie wyobrażam:)
Im więcej czytam tych opowiadań... tym bardziej mnie korci, żeby coś napisać xD
no, ale... gratuluje Ci bardzo, napisałaś:) Jak będziesz miała nie-napisać, to mów mi w okolicach środy to przygotuje motywacje na czwartek:) W każdym razie, sprawiłaś mi radoche, pośród setki zadań z matmy:) Dziękujem bardzo, czekam następnego.
pozdrawiam, bluemonster.
No to pisz! Nie każ mi Ciebie długo prosić ;3
UsuńOk, jeśli do środy nic nie będę miała napisane, to poproszę Cię o środki motywacyjne ^^
OMG JAKIE TO BYLO PIEKNE, CUDOWNE, SLODKIE, SMUTNE, WESOLE I W OGOLE TO NIE WIEM CO POWIEDZIEC, AAAAA! <3
OdpowiedzUsuńInternet zdecydowanie ograniczyl to, w jaki sposob wyrazam emocje, bo zazwyczaj jest to po prostu 'sajhskajhdsakhdsjak' a w komentarzach wolalabym jednak napisac cos bardziej logicznego.
Aktualnie jestem w sytacji, ze pewna bardzo wazna dla mnie osoba wyjechala i nie mam z nia totalnie kontaktu, wiec odebralam ten rozdzial troche bardziej osobiste, niz jakiekolwiek inne...
Ciesze sie jednak, ze Chazzy pomyslal za te dwie zakochane sieroty i zalatwic Karolinie te trase z chlopakami. :)
A i zastanawia mnie co z Michalina, jej wspanialy pan Bennington nie zabierze ze soba? CC:
Mam nadzieje, ze kolejnego rozdzialu doczekam sie jak najszybciej,bo po prostu inaczej nie wytrzymam!
Pozdrawiam, zycze weny i czasu :)
Hehe, jak zwykle Twój komentarz powalił mnie całkowicie ;D
UsuńStraszny Chester Dobra Dusza xD O Michalinę się nie martw ;3
Jeśli chodzi o moje pisanie, to groźby bardzo skutecznie na mnie działają, bluemonster się o tym przekonała ^^
okej, w takim bądź razie się nie martwię :D
Usuńooo, to coś czuję, że będę musiała się doszkolić trochę jeśli chodzi o te groźby. xd
Jezu, oni tacy przybici, co musieli czuć. Rozstania są cholernie trudne, wiem trochę o tym, nigdy nie uda ci się zapomnieć do końca o swoich uczuciach. A tu mają jeszcze gorzej bo są szczęśliwi, no nie ogarniam tego. Niby wiedziałam, ze to zrobisz, ale to było tak zajebiście słodkie, też tak chcę. Najpierw poznać Shinodę i zespół, potem przespać się z Shinodą, a potem żyć do końca z Shinodą i spędzić trasę z Linkinami. Myślałam, że nie będzie rozdziału, a na początku niezbyt chętnie czytałam to opowiadanie, lecz z każdym rozdziałem było lepiej i w końcu mamy takie tam CUDEEEEŃKO. Klasyczne rozmyślanie, lubie taką prostotę. No cóż, ciekawe jak uświęcisz to dalej. Czekam na kolejny rozdział i bylebyś napisała go szybciej i z weną. Pozdrowienia od Noddy <3
OdpowiedzUsuńOna się nie przespała z Mikiem xD A przynajmniej nie w tym dosłownym tego słowa znaczeniu ;D ;)
UsuńJa mam nadzieję, że ta wena jednak nie będzie mi robiła takich niespodzianek. ;P Dzięki, że mimo wszystko jednak to czytasz ;3
ouwehalncwiekhuadfbkiweshfolwsijhnfkier *-* Kocham Cię dziewczyno :3 Jesteś zajebista, świetnie to opisałaś i wgl awwwwwww! Cały ten rozdział był "słodki" ale nie słodki, taki zajebisty po prostu <3 Czekam na następny, który mam nadzieje będzie szybko :3
OdpowiedzUsuńNo "słodkie", nie słodkie, takie nie wiadomo co xD
UsuńDzięki, że jednak zdecydowałaś się skomentować. Wiedz, że dla mnie to wiele znaczy. ;) No i dzięki w ogóle za to, że czytasz ^^
tak w sumie nic sie nie działo takiego na dobrą sprawę, ale Chester *.* boziuuuu, jaki on jest kochany ^^ widzę go jako takiego maleńkiego chłopczyka hah tamci kurczę rozpaczają, a ten wyjeżdża z taką nowiną, jakby wcześniej nie mógł powiedzieć, żeby oszczędzić im tych smutków ^^ cały Chazy hah
OdpowiedzUsuńNo właśnie, cały Chester ^^ Właśnie dlatego nie powiedział nic wcześniej ;>
UsuńŚwietny ten rozdział ( jak i wszystkie zresztą :-))
OdpowiedzUsuńChester mnie rozwala. Z niego zawsze taki nieogar?
W każdym razie za to go lubię. Zresztą, ich wszystkich lubię.
Czyli że Karolina jedzie z nimi w trasę, tak?
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
ahhh, jak ja kocham Chestera! ♥ wiem wiem, opowiadanie skupia się na Mike'u bardziej ale i tak sentyment jest ;d mniejsza, cieszę się, że im to załatwił, bo są absolutnie wspaniałą parą. dziś taki komentarz na szybko, bo nie mam za wiele czasu. pozdrawiam i zapraszam do mnie ;> icutyououtnowsetmefree.blogspot.com
OdpowiedzUsuń