Po spacerze, podczas którego mało się
odzywaliśmy, bo Martin wciąż leczył ból głowy, znaleźliśmy się pod urzędem.
- A tak
dokładnie to gdzie my mamy wejść? – spytałam, patrząc zdezorientowana na
budynek.
- Spokojnie, ja
wiem. Już kiedyś tam byłem. – odparł mój towarzysz i weszliśmy przez obrotowe
drzwi. Po chwili staliśmy przed młodym mężczyzną w garniturze. Przemknęło mi
przez myśli, że jest bardzo przystojny. Brunet, z bujną czupryną, o piwnych
oczach. Z twarzy wyglądał na sympatycznego. Z uśmiechem wskazał nam krzesła, a
sam usiadł na fotelu za biurkiem. Chciał zacząć mówić, gdy nagle trzasnęły
drzwi. Wszyscy odwróciliśmy się w tamtą stronę. Do pomieszczenia wbiegł
chłopak, na oko 16-letni.
- Przepraszam…
- wydyszał. – Autobus mi uciekł… - wytłumaczył i opadł na wolne miejsce, głośno
łapiąc powietrze. Zastanowiłam się kto to jest. Po czym mnie olśniło. No
przecież za trzecie miejsce też była nagroda.
- Dobra, więc
jesteśmy już wszyscy. Zacznę od tego, że się przedstawię. Nazywam się Kamil
Sikorski i przekaże wam wasze przynależności oraz omówię szczegóły dotyczące
głównej nagrody. – wyjaśnił nam, wciąż się uśmiechając. – Może nie będziemy
owijać w bawełnę. Kto miał trzecie miejsce? – zapytał. Rękę podniósł wykończony
chłopak. Pan Kamil sięgnął pod blat biurka i wyciągnął płytę. Była to Meteora,
którą miałam już od momentu wydania. Ale zwycięzca chyba jej nie posiadał, bo
zaraz podniósł się z krzesła, z radością wymalowaną na twarzy wziął album do
ręki i wpatrując się w niego z uwielbieniem, usiadł z powrotem. Przyjrzałam mu
się uważnie. Wyglądał na bardzo szczęśliwego . Z rozmyślań wyrwał mnie Martin,
szarpiąc moje ramię.
- Karolina! Ej,
teraz ty! – otrząsnęłam się i podeszłam do Sikorskiego, który trzymał już
wielką tubę i koszulkę na wieszaku. Z szerokim uśmiechem ściągnęłam bluzę i ubrałam
czarny trykot z żołnierzem LP na podkoszulek. Leżał idealnie. Postanowiłam, że
plakat rozwinę dopiero w domu.
- To teraz
nagroda główna. Rozumiem, że to ty jesteś szczęśliwcem. – spojrzał na Martina,
który wyszczerzył zęby. - Reszcie mogę już podziękować. – zwrócił się do mnie i
do chłopaka, który właśnie otworzył album i zaczął czytać spis piosenek.
Chciałam coś powiedzieć, ale Martin mnie ubiegł.
- Karolina może
zostać? Bo to do niej należy drugi bilet. – powiedział.
- Jasne, skoro
tak ustaliliście. Oczywiście, zostań. Ale pan może już iść. – rzekł do
chłopaka. Ten wstał, popatrzył na nas z lekką zazdrością w oczach, pożegnał się
i wyszedł. Obserwowałam go do momentu, aż
zamknął drzwi. Kiedy odwróciłam się z powrotem, na biurku ujrzałam po
dwa bilety i bransoletki, dzięki którym mieliśmy wejście za kulisy. Otworzyłam
szeroko oczy, a na moich ustach zagościł promienny uśmiech. Oto moja przepustka
do spełnienia marzeń. Linkin Park, nadchodzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz